PTC Pabianice
PTC Pabianice Gospodarze
4 : 1
1 2P 0
3 1P 1
Jutrzenka Bychlew
Jutrzenka Bychlew Goście

Bramki

PTC Pabianice
PTC Pabianice
70'
Widzów:
Jutrzenka Bychlew
Jutrzenka Bychlew
Nieznany zawodnik

Kary

Brak kar

Skład wyjściowy

PTC Pabianice
PTC Pabianice
Jutrzenka Bychlew
Jutrzenka Bychlew
Brak danych


Skład rezerwowy

PTC Pabianice
PTC Pabianice
Jutrzenka Bychlew
Jutrzenka Bychlew
Brak dodanych rezerwowych

Sztab szkoleniowy

PTC Pabianice
PTC Pabianice
Brak zawodników
Jutrzenka Bychlew
Jutrzenka Bychlew
Brak zawodników

Relacja z meczu

Autor:

Kiero Radzik

Utworzono:

14.09.2014

To był naprawdę ciężki mecz na rozpoczęcie sezonu.

Już raz w tamtym sezonie drużyna Bychlewa zaskoczyła nas walecznością, ambicją i wolą walki i wszyscy dobrze pamiętamy jak to się skończyło. Pokazali nam wtedy że żadnego rywala nie można lekceważyć, a wszystkie wymienione wyżej cechy charakteryzują prawdziwie zgrany zespół.

Żadna z drużyn nie rozpoczęła od huraganowych ataków. Jedni i drudzy badali się, skupiając się przede wszystkim na obronie własnej bramki. My niestety popełnialiśmy tez sporo błędów niewymuszonych, potykaliśmy się o piłkę, przewracaliśmy przy każdym starciu z rywalem. Na szczęście powoli nasza gra zaczęła się układać i efekt mieliśmy w 8 minucie spotkania. W zamieszaniu podbramkowym najwięcej zimnej krwi zachował Bania i z najbliższej odległości umieścił piłkę w siatce. Nasza radość nie trwała jednak długo, bo już po paru minutach w sobie tylko znany sposób, nasi obrońcy pozwolili na rajd lewą stroną pomocnikowi Bychlewa, a ten umieścił futbolówkę w naszej siatce. Nie bez winy był też Radzik który chyba zbyt szybko położył się na murawie, przez co stracił szansę na skuteczną obronę. Przyznam szczerze że w tym momencie meczu lepsze wrażenie sprawiała drużyna gości. Nie stwarzali dużego zagrożenia pod naszą bramką, ale wykorzystywali skrzydła dogrywając mocne prostopadłe podania. My graliśmy dobrze ale trochę za krótko i troszkę za nerwowo. To jednak my zdobyliśmy drugą bramkę, a jej autorem był Olek który idealnie przyjął kozłującą piłkę na pierś i z piątego metra przymierzył obok bezradnie patrzącego na wszystko bramkarza gości. Od tego momentu nasza gra się poprawiła odrobinę i tuż przed przerwą podwyższyliśmy prowadzenie na 3:1. Autorem bramki znów okazał się Olek, który idealnie zamykał akcję na prawej stronie i posłał idealnego "szczurka" po długim słupku. Bramkarz znów był bezradny, a Olek niedługo zmieni ksywkę na "Profesor"

W drugiej połowie graliśmy już znacznie lepiej. Więcej piłką dzięki czemu coraz częściej przebywaliśmy w okolicach pola karnego gości. Efektem tego była kolejna bramka strzelona z wolnego przez Kudłatego ( nie czuje że rymuje:) ). Takim też wynikiem zakończyło się całe spotkanie.

Mecz nie był idealnym w naszym wykonaniu. Brakowało jeszcze waleczności, zadziorności i dokładności. Często, zbyt często to rywale odważnie kopali piłkę w starciach jeden na jeden i oni w tych starciach częściej zagrywali głową bo my się.......baliśmy. Zawodnicy tacy jak Kazik, Bania, Kudłaty, Buba muszą zacząć walczyć. Bo twarda walka bark w bark też jest wykładnią jakości piłkarza. Mam nadzieję że najbliższy mecz z Gałkówkiem pokaże że powoli robią sie z nas mężczyźni.

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości